Perełka Macedonii, miasto wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, macedońskie Saint- Tropez. Gdy przeczytałam takie informacje o tym miejscu nie mogłam go pominąć podczas podróży. Ta miejscowość gdzieś na Bałkanach skradła moje serca.
Pierwsza osada na miejscu miasta powstała już w czasach antyku, wcześniej Ohrid nosił nazwę Lychnidos, czyli miasto światła. Obecna nazwa miejscowości według legendy wzięła się od pierwszych słów wypowiedzianych przez Słowian przybyłych na te ziemie, a brzmiały one „oh, rid! (oh, wzgórze!). Miasto było jednym z ważniejszych ośrodków chrześcijaństwa w Europie, to tutaj powstał najpierw język cerkiewny, który przerodził się w słowiański i był używany przez wszystkie prawosławne kraje. Z kolei w 883 roku powstał pierwszy słowiański uniwersytet. Dzięki temu Ohrid stał się też ważnym ośrodkiem kulturowym w Europie. Warto również dodać, że samo jezioro jest najstarsze na naszym kontynencie, ma ponad 4 miliony lat i wraz z miastem jest wpisane na listę UNESCO.
Ohrid był na mojej drodze dwa razy podczas podróży po Bałkanach. Lecz na tyle czuję niedosyt pobytu w tym miejscu, że na pewno do niego powrócę. Piękne i urocze miasteczko na długo zapadnie mi w pamięci. Gdy dojechałam na miejsce w oddali przyglądałam się połyskującej tafli wody otoczonej wzgórzami, lecz najpierw formalności- dotrzeć na miejsce noclegu. Odpalam nawigację i w drogę do wcześniej zarezerwowanego miejsca. Były to pokoje gościnne na spokojnym osiedlu domków jednorodzinnych. Przesympatyczny właściciel mówiący łamanym angielskim zaprowadził mnie do apartamentu z salonem, sypialnią, łazienką, balkonem i wifi. Luksus! A cena luksusu? 10 euro. Już mi się tu podoba. Wybrałam się jeszcze do sklepu zjeść coś dobrego, jak widać posiłek był bardzo pożywny i urozmaicony. (nektarynki najlepsze na świecie!)
Całe miasto jest wielką kompozycją. Tam nic nie jest zbędne. Piękne jezioro, które jest iluzją morza, zadbane i czyste miasto z pięknymi fontannami. Z daleka widoczne góry Albanii, długa promenada, która wieczorami jest zaludniona, a za plecami na pagórkach klimatyczne małe domki. To idealne miejsce na wyjazd rodzinny jak i samodzielnie. Samo miasto składa się z wąskich uliczek, które wznoszą się prowadząc nas atrakcjami miasta na taras z widokiem na jezioro do cerkwi św. Jana Teologa w Kaneo. U podnóża zostawiamy deptak z licznymi sklepikami i kawiarniami.
Mimo nawigacji dotarłam na miejsce na około, przez las. Po krótkim ataku żuków dotarłam na miejsce. Moim oczom ukazał się widok, który zaparł dech w piersiach. Z wrażenia siedziałam dłuższą chwilę spoglądając w dal i ciesząc się tak niesamowitym miejscem.
Na dole krystalicznie czysta woda kusi do kąpieli, lecz po pierwszych próbach można orzec jedno - za zimna. Ku zdziwieniu Macedończycy nie szczędzili sobie kąpieli. I kto tu jest odporny na zimno? Mi wystarczyło chłonąć widoki, przepiękne połączenie gór i jeziora z przycumowanymi łódkami.
Wieczorem, po zachodzie słońca, fale jeziora rozbijają się o brzeg rozlewając wodę na promenadę. Nieopodal słychać odgłosy żab i zapach jedzenia. Ciepły wieczór ukazuje realną liczbę gości Ohridu. Promenada obfitowała w dziesiątki spacerowiczów, ulice dostały drugie życie i pod osłoną zmroku dzieci bawiły się na głównym placu, praktycznie każda ławka była zajęta, restauracje pękały w szwach, a stragany z pamiątkami pojawiły się znikąd. Uliczni sprzedawcy gotowanej kukurydzy i prażonych orzechów rozprzestrzeniali kuszące zapachy.
Tak magiczne miejsce należy odwiedzić. Ja na pewno tam wrócę! Lecz uważaj – bardzo łatwo można zakochać się w tym miejscu!
Witaj!
Mam na imię Kasia i jest mi niezmiernie miło powitać Cię na moim blogu podróżniczym.
Na co dzień pracuję jako fizjoterapeutka i zawodowo pomagam ludziom, a po godzinach planuję swoje wyprawy i to one stały się moją życiową pasją. Lubię każde podróże - te małe i te duże. A że jestem osobą, która nie potrafi zbyt długo wytrzymać w jednym miejscu, to często się na jakąś wybieram.
Śledząc mojego bloga dowiesz się o moich przygodach.
Miłego czytania! :)